Co zrobić po stłuczce parkingowej
Do Rzecznika Finansowego coraz częściej zgłaszają się kierowcy, którzy dostali od Towarzystwa Ubezpieczeniowego żądanie zwrotu wypłaconego odszkodowania. Najczęściej chodzi o przypadki szkód naprawianych z OC komunikacyjnego, w których sprawca uszkodzeń uciekł z miejsca stłuczki. Poszkodowany, jeśli jest w stanie zidentyfikować sprawcę szkody, zgłasza się do jego ubezpieczyciela i dostaje odszkodowanie z jego OC. Jeżeli sprawca pozostał na miejscu i podpisał oświadczenie lub była policja to szkoda jest pokrywana z polisy OC. Jedynym „kosztem” jest tylko utrata zniżki. A jeżeli w ramach polisy jest też opcja dodatkowa „Ochrony zniżki” to zdarzenie przechodzimy bezboleśnie. Natomiast w sytuacji kiedy sprawca odjeżdża z miejsca zdarzenia to musi zwrócić ubezpieczycielowi wypłaconą kwotę w ramach tzw. regresu. Dodajmy, że ubezpieczyciele rzadko skłonni są uznać tłumaczenia kierowców, że nie zauważyli powstania szkody. Jednakże ciężar udowodnienia, że faktycznie tak nie było – spoczywa nie na kliencie, a na firmie ubezpieczeniowej. Ubezpieczyciel powinien więc przedstawić dowody na zasadność regresu. To może być nagranie z monitoringu, zeznania świadka. Może też przedstawić jako dowód opinię rzeczoznawcy. Wystarczy, że będzie z niej wynikało, że rodzaj i wielkość uszkodzeń nie mogła zostać niezauważona przez sprawcę i musiał on mieć świadomość powstania szkody.
Sankcja za ucieczkę
Dla oceny sytuacji istotne jest jak zachował się sprawca. Jeśli wysiadł, obejrzał uszkodzenia i odjechał to regres będzie uzasadniony. Natomiast inaczej jest w sytuacji, w której kierowcy nie są faktycznie świadomi, że uszkodzili inny samochód. Wtedy dostając pismo od ubezpieczyciela można o pomoc poprosić Rzecznika Finansowego.
Dodam, że zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego (np. z dnia 18 listopada 1998 r., sygn. akt II CKN 40/98) nie każde oddalenie się z miejsca wypadku jest równoznaczne z ucieczką. Trudno na przykład mówić o zamiarze uniknięcia odpowiedzialności za szkodę, jeżeli na nagraniu z monitoringu widać, że sprawca wprawdzie zarysowuje inne auto, ale wysiada i po krótkim oczekiwaniu zostawia za wycieraczką kartkę z numerem kontaktowym.
Oczywiście może się zdarzyć, że kartkę wyjmie ktoś inny lub wywieje ją wiatr. Dlatego, jeśli zdarzenie ma miejsce na parkingu centrum handlowego, warto odszukać pracownika ochrony i poprosić go np. o wywołanie posiadacza uszkodzonego pojazdu przez głośniki. Jeśli takiej możliwości nie ma, to warto zostawić mu swój numer telefonu, notując przy okazji jego imię i nazwisko. Wiedza o tym komu zostawiliśmy numer telefonu może się przydać w przyszłości.
To Ubezpieczyciel musi przedstawić dowody
Bardziej skomplikowane są sytuacje, w których na nagraniu widać, że sprawca „zahacza” o inny pojazd, ale niewielkie rozmiary uszkodzenia wskazują, iż mógł nie poczuć, że zarysował inne auto. Równocześnie domniemany sprawca zarzeka się, że nie miał świadomości uszkodzenia innego auta. W takiej sytuacji ubezpieczyciel zwracający się z regresem powinien przedstawić dowody na zasadność regresu. Może to być np. opinia rzeczoznawcy. Powinna ona wyraźnie wskazywać, że w określonych warunkach kierujący musiał mieć świadomość powstałych uszkodzeń. W takich dyskusyjnych sytuacjach to na ubezpieczycielu ciąży obowiązek udowodnienia winy sprawcy.
Uwzględniając wszystko pamiętajmy, że wypłata odszkodowania z własnej polisy jest mniej dotkliwa niż konieczność zwrotu całego odszkodowania wypłaconego poszkodowanemu.